Oko w oko z królem puszczy, czyli jak spotkałem żubra

Królem puszczy jest żubr i basta. Osobnika tego można spotkać podczas wędrówek po Bieszczadach lub podróżując autem tamtejszymi drogami. Nie prowokowany raczej nie jest agresywny, ale próba nawiązania z nim kontaktu nie jest dobrym pomysłem. To dzikie, ogromne zwierzę.


Żubry powróciły w Bieszczady zaledwie 55 lat temu. Wcześniej ostatniego żyjącego osobnika odstrzelono w Karpatach w 1810 r. Kiedy zasiedlano na nowo żubrami Bieszczady, nie brakowało sceptyków - uważano, że sztuczne zasiedlenie się nie uda. Na szczęście czarne wizje się nie spełniły, a żubr się zaklimatyzował. Dziś w Bieszczadach żyje na wolności kilkaset osobników.

Imiona wszystkich wyhodowanych żubrów zaczynają się na "Pu". Najsłynniejszym był Pulpit, od którego nazwę wzięła knajpa i pole biwakowe w Ustrzykach Górnych (moja mama jeszcze je pamięta!). Podczas tegorocznej zimy i wiosny głośno było natomiast o Pujanie, który zadomowił się w miejscowości Pszczeliny. Przychodził tam w najlepsze na wypas. Ostatecznie narozrabiał i go pogoniono. Co zrobił? Połamał drewnianą ławkę pod sklepem Lewiatan, bo za mocno się o nią ocierał. Jako że w Pszczelinach spędzałem ostatnie wakacje - mam relacje z pierwszej ręki ;) Przychodził regularnie co kilka dni, co relacjonowali tamtejsi mieszkańcy na bieżąco w serwisach społecznościowych.







Komu szczęście nie dopisze i nie spotka żubra na szlaku, może obejrzeć zagrodę pod miejscowością Muczne. W mini zoo żyją zarówno dorosłe osobniki, jak i maluchy. Nam udało się spotkać żubra na żywo - być może właśnie Pujana? Jeden z osobników ogryzał gałęzie przy trasie kilka kilometrów od zoo w Mucznem. Pracownicy schroniska mówili, że żubry lubią tam wracać na jedzenie. Dlatego prawdopodobieństwo spotkania ich w tamtej okolicy jest większe niż w innych rejonach.




Prześlij komentarz

0 Komentarze