Krywe nad Sanem

Krywe to jedna z zapomnianych przez czas bieszczadzkich wsi. Podobnie jak opisywane już na moim blogu Zawój czy Beniowa, Krywe stała się ofiarą niesławnej akcji Wisła. W latach 40-tych ludność została przesiedlona, a domy spalone. Obecnie mieszka tam jedna rodzina prowadząca gospodarstwo agroturystyczne. Warto wybrać się tam na wycieczkę, bo jest to jedno z najpiękniejszych i najbardziej klimatycznych miejsc w Bieszczadach.

Ruiny cerkwi w Krywem

W 1921 roku wieś Krywe liczyła 73 domy i miała 459 mieszkańców. 433 z nich było wyznania grekokatolickiego. Do dziś zachowały się tam ruiny murowanej cerkwi pod wezwaniem św. Paraskewy, która została zbudowana w 1842 roku. Jest to prawdopodobnie trzecia już cerkiew wybudowana w tym miejscu - pierwsze wzmianki o cerkwi pochodzą z XVI w. Ruiny znajdują się na grzbiecie małego pagórka o nazwie Diłok. Obok cerkwi znajduje się wybudowana w latach 50-tych XIX w. dzwonnica - dziś także w ruinie.W 2012 roku gmina dostała środki na rekonstrukcję obiektu i planowane są prace zabezpieczające.


W mniej pogodne dni warto zabrać ze sobą wodoodporne buty ;)



Idziemy przez zapomnianą wieś



Do Krywego dotarliśmy od strony Zatwarnicy. Na leśnym parkingu zostawiliśmy samochody i udaliśmy się rozmoczoną przez deszcze drogą w stronę polany, gdzie mieściła się kiedyś wieś. Dziś po zabudowaniach nie pozostał już ślad. Wyjątkiem są ruiny cerkwi znajdującej się na centralnym punkcie polany. Nieco dalej znajdują się też pozostałości dworu i kilka podmurówek - pozostałości pod domach. Nam nie udało się ich jednak odnaleźć. Byliśmy tam w czerwcu, gdy roślinność bujnie porosła całą okolicę.








Dzwonnica

Przy murach cerkwi znajduje się kilka grobów, w tym grób tragicznie zmarłej przed kilkoma laty pani Antoniny - właścicielki znajdującego się nieopodal gospodarstwa agroturystycznego. Pozostałe pochodzą z lat 40-tych XIX w.



70 lat temu ta dolina tętniła życiem

Do skrócenia wycieczki zmusił nas deszcz. Ulewa nadciągnęła akurat wtedy, gdy zwiedzaliśmy ruiny cerkwi. Tam ją przeczekaliśmy. Kiedy minęła, udaliśmy się w stronę wspomnianego gospodarstwa, gdzie odpoczęliśmy gawędząc z właścicielami. Stamtąd udaliśmy się do z powrotem do samochodów. Niestety nie udało nam się zwiedzić leżących nieopodal w dolinie Sanu wsi Tworylne i Hulskie. Mamy więc powód, by w najbliższej przyszłości zawitać w te tereny ponownie.

Prześlij komentarz

0 Komentarze